Thursday 6 November 2008

Stevena G. Horwitza list do przyjaciół z lewicy!



Bardzo ważny, choć pewnie przejdzie bez zauważenia w środowiskach polskich ekonomistów, a jednak warty polecenia czytelnikom mojego bloga jest w dyskusji o aktualnej recesji List otwarty do moich przyjaciół z lewicy, napisany przez Stevena G. Horwitza.


Dlaczego nienawidzi się libertarian także w dobie recesji?



Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta, ponieważ zwykle mówią prawdę i są w stanie ze zdumiewającą precyzją przewidzieć stan gospodarki na podstawie głównych mechanizmów, nią sterujących. Jedną z najbardziej zwalczanych w ostatnich latach teorią gospodarczą w Stanach Zjednoczonych stała się więc właśnie libertariańska teoria wolnego rynku, która "wolny rynek" definiuje głównie w kategoriach jego wolności, a nie jej braku!

W przeciwieństwie do interwencjonistycznych bredni na temat "wolnego rynku", libertarianie CIĄGLE wykazują, że do zbudowania "prawdziwie wolnego rynku" jeszcze dużo brakuje, pokazują też jak wiele w ostatnich 100 latach zawłaszczyło sobie państwo i instytucje przez nie wspierane i jak w istocie definicja "wolnego rynku" została przez konserwatystów rozmyta, zdekonstruowana, a potem użyta do zmanipulowania globalnego społeczeństwa. Ludzie, obudźcie się! Na świecie nigdy nie bylo WOLNEGO RYNKU!

Tymczasem, oczy dali sobie nawet zamazać anarchiści, którzy w latach '90 przeformułowali swoje marksistowsko-bakuninowskie podstawy, by walczyć ze śmiertelnym wrogiem - wyrwanym spod kontroli państwa kapitalistycznym Nowym Światowym Porządkiem! Mało z nich jest sobie pewnie w stanie wyobrazić, że to właśnie władza państwa doprowadziła do rozkwitu międzynardowych instytucji, gwarantujących sprawne operowanie mechanizmów gospodarczych i finansowych, a ich działanie można nazwać na wiele sposobów, ale na pewno nie uwalnianiem rynków! Innym paradoksem jest to, że anarchiści w ogóle mogą stawać po stronie państwa, a znam w Polsce takich, którzy jeszcze płacą ZUS, co dla mnie jest już zupełnym absurdem.

Gdy w latach '90 w USA i w Europie Zachodniej pojawiło się pierwsze od lat '70 widmo recesji - skok cen ropy, artykułów żywnościowych groził zwyżkującą inflacją i cięciami budżetowymi, uwloniona z jarzma totalitarystycznego układu sowieckiego Europa Wschodnia, nakręciła natychmiast koniunkturę, kręcił nią wstępując do Unii Europejskiej i będzie także jej gwarantem jeszcze przez przynajmniej 4 lata, co potwierdzają wszystkie polskie serwisy finansowe.

Osobiście podeprę się tutaj artykułem z Gazety Finansowej, w którym autor pisze, że: Spowolnienie gospodarki bez wątpienia nadchodzi szybkim krokami, ale nie można powiedzieć, że Polsce zagraża recesja (przynajmniej dwa kwartały spadku PKB). Nasz kraj ma dużo do nadrobienia, a środki unijne będą zastrzykiem podtrzymującym wzrost gospodarczy. Możemy mówić o tym, że PKB będzie rósł w latach 2008–2009 np. o 4,5 proc., zamiast o około 6 proc., ale nie o recesji. Polacy to spowolnienie mogą jednak boleśnie odczuć. Dla porównania wzrost w innych krajach Unii będzie wynosił średnio 0,2-0,3%, a we Włoszech już jest zerowy.

Obecna recesja była w pełni do przewidzenia, co wiedziało wielu analityków giełdowych i ekonomistów! Niestety nie robiono nic, żeby jej zapobiec! Za dowód niech posłuży klip z wiadomości, emitowanych przez stację CNBC, w której Peter Schiff dobre dwa lata temu przewiduje amerykańską recesję, powodowany zdrowym, libertariańskim rozsądkiem.



Poniżej wklejam jeszcze fragment obszernego, klasycznego tekstu Murraya N. Rothbarda, "Dlaczego konserwatyści kochają wojnę i państwo?", w którym genialny ekonomista tłumaczy podstawy amerykańskiego interwencjonizmu, który narastał przynajmniej od lat '30 XX wieku.

Sens Nowego Ładu został dostrzeżony, znacznie lepiej niż w konserwatywnej mitologii, przez ruch leninistowski we wczesnych latach 30., zanim, w połowie lat 30., na skutek sytuacji międzynarodowej, w jakiej znalazł się Związek Radziecki, nastąpił ostry zwrot linii komunistycznego świata i powstanie „ludowego frontu” zgody na Nowy Ład. W 1934. roku brytyjski leninista R. Palme Dutt opublikował krótką acz kąśliwą analizę Nowego Ładu jako „socjalnego faszyzmu,” w którym rzeczywistość faszyzmu przemyca się pod przykrywką populistycznej demagogii. Żaden konserwatywny przeciwnik nigdy nie potępił tak ostro i stanowczo polityki Nowego Ładu. Dutt pisał, że polityka Roosevelta „prowadzi do dyktatury typu wojennego,” podstawowym celem polityki jest wprowadzenie państwowego monopolistycznego kapitalizmu przez NRA (National Recovery Act, Ustawa o Odnowie Narodowej), subsydiowanie biznesu, banków i rolnictwa przez inflację i częściowe wywłaszczenie ludności przez obniżenie płac realnych, regulację i wyzysk pracy środkami rządowymi-regulowanymi płacami i przymusowym arbitrażem.” Kiedy Nowy Ład obedrze się z tego „socjalno-reformistycznego ‘postępowego’ kamuflażu,” „pozostaje rzeczywistość nowego faszystowskiego systemu skoncentrowanego państwowego kapitalizmu i przemysłowego niewolnictwa,” w tym bezwzględny „marsz ku wojnie.” Dutt efektownie konkludował, cytując redaktora szanowanego Current History Magazine (z 1933. roku): „Nowa Ameryka nie będzie kapitalistyczna w starym sensie, nie będzie też socjalistyczna. Obecnie trend zmierza do faszyzmu, będzie to amerykański faszyzm uosabiający doświadczenia, tradycje i nadzieje wielkiego narodu klasy średniej.”

Zatem Nowy Ład nie stanowił jakościowej zmiany w Amerykańskiej historii, przeciwnie, był ilościowym rozwinięciem systemu państwowych przywilejów zaproponowanych i wprowadzonych wcześniej, przez administrację Hoovera, wojenny kolektywizm I wojny światowej i w epoce progresywnej. Źródła państwowo-monopolistycznego kapitalizmu lub, jak określa to autor, „kapitalizmu politycznego,” zostały świetnie przedstawione w znakomitej pracy doktora Gabriela Kolko. W Triumph of Conservatism Kolko znajduje źródło kapitalizmu politycznego w „reformach” ery progresywnej. Ortodoksyjni historycy zawsze traktowali erę progresywną (w przybliżeniu lata 1900-1916) jako okres, w którym wolnorynkowy kapitalizm zaczął stawać się coraz bardziej „monopolistyczny.” W odpowiedzi na te rządy monopolu i wielkiego biznesu, ich zdaniem, altruistyczni intelektualiści i dalekowzroczni politycy zwrócili się do rządu o interwencję w celu dokonania reform i regulacji tych nieszczęść. Wspaniała praca Kolko pokazuje, że rzeczywistość wyglądała dokładnie przeciwnie niż ten mit. Pomimo fali fuzji i trustów powstałych na przełomie XIX i XX wieku, siły konkurencji wolnego rynku szybko osłabiły i rozmyły te próby stabilizacji i umocnienia ekonomicznej potęgi interesów wielkiego biznesu. To właśnie biznes, w obawie przed rychłym upadkiem pod wpływem rynkowej konkurencji, po 1900. roku zwrócił się do rządu o ochronę i pomoc. Krótko mówiąc, interwencje rządu federalnego zostały przeprowadzone nie po to, żeby okiełznać monopol wielkiego biznesu w interesie dobra ogółu, ale by stworzyć monopole, których wielki biznes (i związki mniejszych przedsiębiorstw) nie byłyby w stanie utworzyć na wolnym rynku. Obecnie zarówno prawica jak i lewica mylnie twierdzą, iż państwowe interwencje są z natury lewicowe i antybiznesowe. Stąd powszechny na prawicy mit czerwonego Nowego Ładu. Zarówno wielcy biznesmeni, pod przywództwem Morgana, jak i profesor Kolko, jako jeden z nielicznych w środowisku akademickim, zauważyli, że przywileje monopolistyczne mogą być wprowadzone tylko przez państwo, nie jako wynik procesów rynkowych.

Kolko wskazuje, że rozpoczęte wraz z Nowym Nacjonalizmem Roosevelta, a rozwinięte w Nowej Wolności Wilsona regulacje w ubezpieczeniach, bankowości, rynku mięsa, eksporcie i innych działach gospodarki, o których dzisiejsi prawicowcy mówią jako „socjalistycznych,” nie tylko zostały z zadowoleniem przyjęte, ale wymyślone i przeforsowane przez wielkich biznesmenów. Był to świadomy wysiłek, by związać ekonomię z subsydiami, regulacjami i przywilejami monopolistycznymi. Typowe spojrzenie na tę sprawę prezentował Andrew Carnegie, który był głęboko zatroskany konkurencją w hutnictwie, której ani stworzenie US Steel, ani słynne „Gary Dinners,” sponsorowane przez kompanię Morgana, nie potrafiły zdusić. Carneige oświadczył w 1908. roku: „zawsze w końcu uświadamiam sobie, że państwowa kontrola rozwiąże problem.” Oświadczył, że w rządowej kontroli nie ma nic niepokojącego, zaś „kapitał kompanii gazowej, chociaż kontrolowany przez sąd, jest doskonale bezpieczny. Niech zatem cały kapitał znajdzie się pod rządową kontrolą (…).”