Tuesday 29 December 2009

Nowy projekt PBS z Douglasem Rushkoffem


Po napisaniu znakomitej książki "Life Inc." oraz stworzeniu sieciowego filmu pod tym samym tytułem, Douglas Rushkoff wziął się z powrotem za media cyfrowe przy współpracy z telewizją PBS. Efekt już niedługo, w lutym, kiedy premierę będzie miał film dokumentalny "Digital Nation: Life On The Virtual Frontier", skupiający się na wpływie cyfrowych mediów na kulturę współczesną.

Na razie można zobaczyć sobie trailer i sprawdzić oficjalną stronkę. Bardzo zachęcamy, gdyż dwa poprzednie dokumenty z Rushkoffem jako konsultantem ("The Persuaders" oraz "The Merchants Of Cool") uważamy osobiście za wielkie dzieła sztuki.

Gdzie wędrują bawoły?


"Where the Buffalo Roam" to quasi biograficzny film, oparty, jak mówi sama czołówka, na "legendzie Huntera S. Thompsona". Nakręcony w 1980 przez mało znanego, amerykańskiego reżysera Arta Linsona i będący jego debiutem, może być postrzegany jako próba parodii czy nawet pastiszu książek doktora gonzo. Serwowany jako komedia, film ten ogląda się lekko i przyjemnie, gdy jednak silić się będziemy na coś więcej, interpretacja może rozbić się o ścianę. Nie znajdziemy tu ani śladu genialnego komentarza społecznego naszej ulubionej produkcji, nakręconego 18 lat później filmu "Fear and Loathing In Las Vegas", który może być uznawany za ekranizację z krwi i kości. Mimo tego, film ten powinien podobać się fanom pisarza, gdyż zawiera w sobie potężny ładunek humorystyczny.





Sam Hunter S. Thompson wypowiedział się krytycznie na temat "Where the Buffalo Roam" po jego premierze nazywając go kreskówką. Początkowo pisarz był traktowany jako konsultant wykonawczy czyli aktywny współpracownik. To z perspektywy czasu może zbyt dużo powiedziane, gdyż Thompson ograniczył się w zasadzie do sprzedania praw autorskich do swojego nekrologu pt. "The Banshee Screams for Buffalo Meat" za $100 tys. producentowi filmu, Thomowi Mountowi nie sądząc nawet, że dojdzie do zdjęć próbnych.

Na jego nieszczęście, film zaczęto realizować, a sam Thompson w dramatycznym akcie umycia rąk podpisał umowę, w której zrzekł się wszelkiego wpływu na jego treść. Mimo wszystko dał jednak pewne wskazówki Billowi Murrayowi, który został zaangażowany do odegrania jego roli na fali wzrastającej popularności programu "Saturday Night Live" i przebywał długo w jego towarzystwie, żeby zrozumieć osobowość Thompsona, który w akcie wkurwienia wrzucił go w końcu przywiązanego do krzesła, do swojego basenu.

Akcja zaczyna się na farmie pisarza, który musi właśnie wypełnić dedlajn, jednak nie może się skupić, więc pomaga sobie szklanką Wild Turkey i szczuciem psa na manekin Richarda Nixona paląc cały czas papierosa przez słynną fifkę. Mojo Wire domaga się maszynopisu, więc Thompson wrzuca do niego na chybił trafił kawałek gazety mówiąc: "Pożuj trochę te bzdury". Mojo Wire domaga się jednak więcej i Thompson zmuszony jest zniszczyć maszynę kilkoma strzałami ze swojego imponującego pistoletu Smith&Wesson wykonując przy tym kilka zręcznych uników. Potem film metodą introspekcji przenosi nas w późne lata ’60, gdzie jesteśmy świadkami tego, jak pisarz szaleje uwięziony w szpitalu, podłączony do kroplówki z Wild Turkey i kręci klimat z na pół rozebraną pielęgniarkę. Z niewoli ratuje go jego prawnik Carl Laslo, który kasuje jeszcze podczas odpalania samochodu figurę Jezusa na dziedzińcu szpitalu.





Wkrótce potem spotykamy Huntera w San Francisco, gdzie ma on ukończyć artykuł, dla którego dedlajn właśnie minął i jest w związku z tym ścigany przez swojego redaktora naczelnego. Zamiast tego towarzyszy swojemu prawnikowi w procesie przeciwko grupie młodzieży, która oskarżona zostaje o posiadanie marihuany. Laslo wywołuje skandal w sądzie i skazany na więzienie, a proces zostaje przegrany. Thompson przez cały czas siedzi w pierwszym rzędzie z dużą Margaritą w prawej ręce głośno komentując.

Bohaterowie spotykają się ponownie podczas Super Bowl VI, który odbywa się w 1971 w Los Angeles. Thompsona ma za zadanie opisać dokładnie całe wydarzenie, lecz zamiast tego loguje się w swoim pokoju hotelowym i zamienia go w wielką, psychodeliczno-pijacką imprezę grając w football z obsługą hotelową. Znudzonego dopada go Laslo proponując wypad za miasto (wcześniej klucze do pokoju lądują w kieszeni dwóch czarnych, ulicznych hustlerów), gdzie biorą hipisa-autostopowicza, który wystraszony każe szybko się wysadzić (to oczywiście echo "Fear and Loathing In Las Vegas"). Wypad kończy się w nowej siedzibie Laslo, centrali świeżej organizacji terrorystycznej, złożonej z młodzieży, zawiedzionej pokojową retoryką Nowej Lewicy (stylizowanej na oddział Weathermen). Laslo handluje teraz bronią i próbuje organizować rewolucję w Meksyku. Hunter ucieka, gdy cały oddział podczas próby przemytu broni nakrywa helikopter FBI.

Mamy następny skok w czasie, tym razem Thompson relacjonuje kampanię prezydencką 1972 przenosząc się z miasta do miasta słynnym samolotem ZOO (echo "Fear and Loathing on the Campaign Trail ‘72"). Na pokładzie kręci się ciągła impreza, a Thompson próbując dostać się do Richarda Nixona uwala jednego z main streamowych reporterów seconalem i podając się za niego przeprowadza krótki wywiad w toalecie. Gdy po fakcie dostaje się na pokład samolotu dla VIPów, tam odnajduje go Laslo proponując współpracę przy tworzeniu rewolucyjnej republiki ze swojej wizji. Krótko potem film się kończy…

Za atut filmu można uznać znakomitą ścieżkę dźwiękową z takimi kawałkami, jak: "All Along the Watchtower" Jimiego Hendrixa, "Highway 61 Revisited" Boba Dylana czy "Papa Was a Rollin' Stone" The Temptations. Za słabość uznałbym nieco slap stickowy scenariusz i brak głębszego przesłania. Jako bezpretensjonalna rozrywka film sprawdza się jednak doskonale.


Friday 25 December 2009

Coś na Święta...



Dla pamiętających czasy młodości (lata '90), kiedy w komiksie rządził jeden z najbardziej udanych antybohaterów wszechczasów - Lobo, ten krótki filmik będzie wielką rozkoszą i zarazem idealnym filmem familijnym na świąteczną porę :)








Thursday 24 December 2009

Nollywood phenomenon!



Nollywood to nie nazwa nowego Monte Carlo, ale fantastycznie kwitnącego, nigeryjskiego przemysłu filmowego z centrum w Lagos, w którym produkuje się około 25.000 filmów rocznie z budżetem poniżej $10.000 każdy.

Dużo miejsca zajmuje w Nollywood działka specyficznego horroru, przy którym klasyk blaxploitation "Blacula" wypada bardzo blado. Filmy graniczą z klasą Z i kinem campowym w najtańszym wydaniu, jednak posiadają swój specyficzny, afrykański urok.

This is one of the most important modern exploitation movies, a brand new effect of Nollywood film baking - satanistic slasher "666".









Check the feature in VICE Magazine and dig it some more on YouTube :)


Wednesday 23 December 2009

Kulturowy feedback czyli w objęciach cyberpunku


Hipoteza o sprzężeniu kulturowym, którym połączona jest pop kultura (sztuka, muzyka, religia, dziwne wierzenia, literatura itp.) z rzeczywistością społeczną od niedawna zaczęła zaprzątać moją uwagę w związku z tym, iż analizując wiadomości medialne znalazłem się nagle w pozycji, pozwalającej mi na odnalezienie w nich szczególnego rodzaju drugiego dna. Chodzi mianowicie o zbieżność nowych technologii z twórczością pisarzy science-fiction.

Galopujące wykorzystywanie zdobyczy nauk technicznych dla celów komercyjnych staje się coraz bardziej widoczne i pozwala zatem na krystalizowanie się pewnej ogólnej tezy o antropologicznym charakterze. Głosi ona, iż mniej lub bardziej świadomie dostrajamy się do marzeń i wizji, reprodukowanych w sferze pop kultury, która siłą rzeczy bazuje na wielu oryginalnych myślach, jakie możemy znaleźć wśród wizjonerów nauki i sztuki XX wieku. Będę tu rzucać od czasu do czasu zadziwiające paralele, które stają się dla mnie punktem wyjścia do rozważań nad naturą kultury współczesnej.

Przed wami przetestowany po raz piewszy rok temu na lotniskach w Australii i USA, skaner do ciała:



Na wiosnę tego roku był już także z powodzeniem testowany na lotnisku w Manchesterze:




Tu zaś mamy kadr z ekranizacji znakomitego opowiadania Philipa K. Dicka, którym jest oczywiście "Total Recall", w którym główną rolę gra skaner do ciała:










Tuesday 22 December 2009

Nigga stole my bike



Tzw. must-see. "Nigga stole my bike" to wirus, który dwa lata temu nawiedził serwis YouTube, ale dopiero niedawno krytyczna masa odsłon pozwoliła mu na szybkie rozprzestrzenienie się po internecie. Dla znawców i miłośników radosnej twórczości przede wszystkim :0






Slayer vs. Minor Threat



Kocham obydwa zespoły i lubię obydwie wersje. Zacząłem od Slayera jeszcze w podstawówce, ale Minor Threat zawsze kojarzyć mi się będzie z dobrą lufą, bo tak naprawdę odkryłem ich dopiero porządnie ujarany :))) "Undisputed Attitude" to z kolei świetny album z wielkimi coverami, tak więc panie i panowie, przed wami...